Business people talking in the hallway of the modern office building with employees working behind glass partitions. Work in a large business corporation

Co robimy, żeby kursy „wychodziły z sali”?

Inaczej rzecz ujmując, co robimy, aby kursy były maksymalnie praktyczne?

Zanim odpowiem na to pytanie, przytoczę jedną rzecz, która wydarzyła się naprawdę – mój słuchacz określił swój cel w następujący sposób: Chciałbym wziąć do ręki The Economist i bez problemu przeczytać artykuł. Świetny motywator do nauki! Co to oznacza dla lektora i w kontekście tego, co się będzie działo na zajęciach? Na pewno:

  • będziemy uczyć się zaawansowanego słownictwa biznesowego
  • będziemy czytać we fragmentach artykuły z The Economist, zwracając uwagę na dziennikarski żargon  a także myśl przewodnią artykułu
  • możemy napisać artykuł w stylu The Economist
  • będziemy dyskutować na tematy tam poruszane
  • będziemy zwracać uwagę na słowa klucze a także słowa i wyrażenia łączące ze sobą myśl przewodnią, sprawiające, że tekst wydaje się spójny
  • dla porównania możemy czytać artykuły z innych źródeł, jednak na podobne tematy
  • poszukamy studium przypadku w treści artykułów i będziemy je omawiać
  • będziemy uzupełniać braki językowe, które mogą stać na przeszkodzie w rozumieniu artykułów biznesowych

To tylko niektóre z pomysłów. Podany cel należy do byłego polityka, którego poziom językowy to C1/C2. Słowo cel, jest tu kluczem, ponieważ jego precyzyjne określenie jest niezbędne do tego, żeby to, czym się zajmujemy w sali przekładało się na nasze sukcesy w pracy. Jeśli poznamy na przykład słownictwo ze wszystkich piosenek Freddiego Mercurego – to owszem, nabierzemy pozytywnego nastawienia do nauki (jeśli jesteśmy fanem tego muzyka), poprzez słuchanie słów piosenek podniesiemy swój poziom rozumienia ze słuchu, może nawet nabierzemy pewnej płynności. Jednak jeśli będziemy musieli przywitać zagranicznych gości – jest duża szansa, że się zepniemy lub zwyczajnie zabraknie nam słownictwa. Oczywiście ćwiczenie jednej umiejętności może wspomagać inną – jak słuchanie i czytanie wspomaga mówienie i pisanie. Jednak trzeba zacząć faktycznie mówić i pisać, żeby nastąpił postęp nie tylko w rozumieniu, ale też używaniu języka. Zagranicznym gościom nie zaśpiewamy „We are the champions”…

Bardzo dobrym przekładem języka, który ‘wyszedł z sali’ jest autorski kurs stworzony dla Poczty Polskiej, podczas którego pracownicy przygotowywali się do obsługi klienta przy okienku w języku angielskim ćwicząc przede wszystkim zwroty przydatne w tej sytuacji. Więcej o tym projekcie znajdziesz tutaj: https://maximizing.com.pl/case-study-poczta-polska-sa/

Jeśli nawet założeniem kursu jest poszerzenie wiedzy słuchaczy o tyle, żeby mogli przejść na wyższy poziom – na przykład z A2 na B1, to jednak każdy kurs grupowy czy indywidualny jest w znacznym stopniu kursem autorskim. Lektor zwraca szczególną uwagę na:

  • tematy interesujące kursantów
  • potrzeby językowe poza salą, czy też wirtualnym pokojem
  • bezpośrednie przełożenie umiejętności zdobytych podczas zajęć na praktyczne zadania w firmie

No tak, ale co to znaczy ‘przełożenie na praktykę zawodową’?

Mniej więcej tyle, że dowiadujemy się, co i w jakich okolicznościach będzie musiał słuchacz powiedzieć, do kogo i w jakiej formie – a następnie to ćwiczymy. Od tego będzie zależała tematyka, styl (bardziej lub mniej formalny), forma (prezentacja, spotkanie, szkolenia). Mamy na uwadze, że zajęcia z języka angielskiego to także trening konkretnych umiejętności, tylko w języku angielskim. Ważne jest to, żeby mówić o tym, co słuchacza interesuje, ale chyba najważniejsze, żeby wyszedł ze swoim angielskim ‘do ludzi’ i włączył nowe umiejętności do swoich aktywności zawodowych. Przykładowo, mój słuchacz od artykułów z The Economist spotyka się z przedstawicielami Amerykańskiej Izby Handlowej omawiając tematy polityczne i ekonomiczne. Jakże cieszą stwierdzenia – dyskutowałem przez całą godzinę i mimo obecności tłumacza – nie korzystałem z jego pomocy. 

Wyniki z sali szkoleniowej mają bezpośrednie przełożenie na wyniki biznesowe. Nawet jeśli nasz partner pochodzi z Czech czy Ukrainy – zanim się zabierzemy za naukę języka czeskiego, omówimy plany produkcyjne czy sprzedażowe po angielsku. Porozumienie w przeciwieństwie do nieporozumienia ma bezpośredni wpływ na wyniki finansowe firmy.

Nie wspomniałam jeszcze chyba o najważniejszym – o zdobywaniu nowych rynków. Tutaj przyda się trening umiejętności sprzedażowych, rozmów telefonicznych, negocjacji. Ważna będzie nawigacja między słupkami sprzedaży i planami ekspansji.

W treningu językowym, jak i w każdym innym, działamy według założeń cyklu Kolba, czyli modelu uczenia się przez doświadczenie:

  • konkretne doświadczenie
  • refleksja (Co się stało?)
  • konceptualizacja (Co to znaczy?) 
  • stosowanie (Co zmienić?) 

Doświadczenie powinno być konkretne, to znaczy jak najbardziej zbliżone do sytuacji docelowej (pożądanej). Dla przejścia do etapu refleksji niezbędny często jest feedback lub umiejętne naprowadzenie przez trenera. W przypadku szkoleń językowych może to być odegranie scenki z innymi uczestnikami – jednak osoba jest handlowcem, druga sceptycznym klientem, jedna jest szefem, druga szeregowym pracownikiem, jedna jest mało znanym kolegą z targów, druga – chciałaby nawiązać nowe kontakty biznesowe, itd. 

Na pewno nie raz przed trudnym spotkaniem czy rozmową, chcielibyśmy sobie to przećwiczyć, na przykład przed lustrem. Lektor może być tu partnerem, który w taktowny sposób powie nam, jak ‘to się odbiera’ i co moglibyśmy zmienić czy wzmocnić. Dodatkowo, poprzez powtarzanie tworzymy nawyk. Później, już przy spotkaniu z klientami czy partnerami – będziemy działać bardziej intuicyjnie i będziemy czerpać ze zdobytego w bezpiecznych warunkach doświadczenia. 

Ważny byłby też element oswojenia z językiem, tak, żeby najpierw pokonać bloki i nabrać pewności siebie. To także stałe poszerzanie wiedzy językowej: słownictwa ogólno-biznesowego z elementami słownictwa branżowego, kolokacji, utartych zwrotów, przydatnych struktur gramatycznych wraz z kontekstem użycia  – niezbędnych do osiągnięcia elastyczności w sytuacjach „na żywo”. 

Studium przypadku

Pracujemy na studium przypadku, aby przenieść rzeczywistość biznesową do klasy, a następnie wynieść zdobyte umiejętności i strategie na zewnątrz. Przykładowo, studium przypadku może dotyczyć

  • wyboru najlepszego kandydata na dane stanowisko managerskie
  • radzenia sobie z kryzysem związanym z wypuszczeniem na rynek wadliwego produkt
  • radzenie sobie z niewystarczająco dobrą komunikacją wewnątrz firmy – np. pomiędzy działami

I wiele, wiele innych. Najcenniejsze ‘przypadki’ to jednak te, które słuchacze sami ze sobą przyniosą. Tutaj możemy się posłużyć formularzem ‘case study’ i pracować na problemach bezpośrednio dotyczących danej firmy czy działu.  Z lekcji angielskiego czasami słuchacze także wynoszą gotowe strategie i rozwiązania. Tutaj następuje też trening umiejętności miękkich, gdzie słuchacze ćwiczą język:

– perswazji
– wyrażania poparcia
– wyrażania sprzeciwu
– proponowanie rozwiązań

i wiele innych.

Praca projektowa

Często też traktowana jako forma zaliczenia – to najczęściej prezentacja. Moi słuchacze zwykle przygotowują się do spotkań zarządu, tak więc uczą się nawigowania prezentacji, pracujemy też nad precyzją wypowiedzi. Zwykle, jak już jest po wszystkim, wracają podwójnie zmotywowani, ponieważ widzą efekty. 

Agnieszka Tyczyńska, koordynator szkoleń MAXIMIZING